Żyjemy w erze satelitów, analiz komputerowych, dzięki którym z pewną dozą prawdopodobieństwa meteorolodzy wyliczają prognozę pogody. Jak duże jest to prawdopodobieństwo wie ten, który targał parasol w słoneczny dzień lub zmókł podczas rowerowej przechadzki.
Nasi dziadowie przepowiadali pogodę spoglądając w niebo, obserwowali zwierzęta i rośliny. Ile jest w tym prawdy sami możemy się przekonać obserwując przyrodę.
Opady deszczu zapowiadają:
- Słońce, które wschodzi lub zachodzi blade, zamglone niczym zimna kula.
- Chmury zbliżające się do ziemi.
- Mgła powstająca przy ładnej pogodzie.
- Księżyc w „lisiej czapie” (księżyc jest otoczony poświatą w kształcie aureoli).
- Ostra woń zwierząt.
- Nisko latające jaskółki.
- Pszczoły gromadnie wracające do uli.
- Wzmożone natręctwo komarów i much.
- Dżdżownice wychodzące z ziemi.
- Krety tworzące wiele kopczyków.
- Drżący płomień świecy.
- Kwiaty gwałtownie zamykające swoje korony.
- Psy jedzące trawę.
- Sól wilgotniejąca w gorący dzień.
- Słońce, które zachodzi jasno i czysto a po deszczu na czerwono.
- Księżyc świecący jasno w czasie pełni można dostrzec na nim ciemne plamy.
- Mgła, która unosi się rankiem nad stawami, bagnami i łąkami.
- Obfita poranna rosa.
- Dym z komina, który unosi się prosto do góry.
- Dżdżownice, które wyrzucają małe grupki ziemi.
I tak srogą zimę zapowiadają: ptaki pośpiesznie odlatujące do ciepłych krajów, urodzaj orzechów, żołędzi, jarzębiny. Łagodnej zimy natomiast można się spodziewać gdy krety późną jesienią tworzą kopce. Wymowny jest także sposób zrzucania liści przez brzozę. Jeśli listowie leży wokół pnia trzeba szykować się na tęgie mrozy a gdy jest bezwładnie rozrzucone zima będzie raczej łagodna.
Istnieją również przysłowia, które należy chyba bardziej traktować jak wróżby np. „Barbary (4 grudnia) po lodzie Boże Narodzenie po wodzie” czy „Gdy na Gromniczną (2 lutego) mróz, zładuj sanie, szykuj wóz” (będzie ocieplenie).
To czy podane sposoby są prawdziwe zostawiam Waszej opinii.